niedziela, 19 lipca 2015

Wakacyjny makijaż

Hej hej hej! Koniec z licencjatem, a to oznacza... cóż, a to wcale nie oznacza, że mam nagle masę czasu, z którym nie wiem co zrobić. Eh, życie.

Dziś będzie nie włosowo, a makijażowo - mniej więcej, bo o to właśnie chodzi, że makijażu tu prawie wcale nie ma. Przetestowałam ten zestaw kosmetyków w największe upały i teraz mogę z czystym sumieniem go polecić (albo i nie, jak się za chwilę przekonacie). Akurat zaczyna się kolejna fala upałów, więc myślę, że post może się przydać. Zaczynamy!



Gdy słońce przypieka i musimy wyjść na zewnątrz, nie wolno zapominać o ochronie przeciwsłonecznej! Po porannym myciu twarzy (w moim przypadku tonik liście manuka Ziai spłukany dużą ilością zimnej wody) należy nałożyć od razu krem do twarzy z wysokim filtrem, szczególnie jeśli borykamy się z trądzikiem czy przebarwieniami - bez ochrony UVA i UVB przebarwienia staną się trudniejsze do usunięcia. Podkreślam to ze względu na popularny mit o tym, że opalanie się leczy trądzik. Nie jestem pewna, czy nadal trzyma się on tak mocno jak za moich szkolnych czasów, ale na wszelki wypadek mówię - to mit. Ochrona przeciwsłoneczna to podstawa. Nie będę skupiała się tu na doborze kremu z filtrem, zajrzyjcie na blogi osób bardziej kompetentnych niż ja i dopasujcie go do typu skóry oraz swoich preferencji. Osobiście używam tzw. blokerów, czyli SPF 50+: Neutrogena do twarzy (niedostępna w Polsce) i Iwostin zapobiegający rumieniowi. Napiszę o nich kiedy indziej, teraz przechodzę do makijażu per se.




Osoby borykające się ze świeceniem skóry, tak jak ja, powinny szukać matujących kremów z filtrem. Ja jednak jestem przypadkiem specjalnym i nieważne co zrobię, prędzej czy później (w lato raczej prędzej niż później) świecę się bardziej niż słońce, więc jak tylko filtr się wchłonie, nanoszę pędzlem flat top puder matujący. Ale, ale, zanim użyję pudru, używam jeszcze oczywiście korektora pod oczy. Obecnie jest to ten, który widać na zdjęciu - Maybelline LumiTouch. Nie kryje tak dobrze jak moje cienie potrzebują, ale kiedy jest naprawdę gorąco, jest mi trochę wszystko jedno. Normalnie "neutralizuję" trochę cienie różowym korektorem z Wibo zanim użyję korektora w kolorze skóry, ale kiedy pot ze mnie spływa, chcę mieć na sobie jak najmniej warstw. Kiedy jest naprawdę źle, wyrównuję jeszcze kolor powieki i skóry wokół oczu (szczególnie w kącikach) cieniem do powiek CoverGirl z serii Wet'n'Wild. Jak widać bardzo się kruszy w transporcie, ale nie jest najgorszy. Każdy inny matowy cień w kolorze skóry będzie się nadawał.

Jeśli chodzi o pudry matujące - na zdjęciu widać dwa: Astor Shine Mattitude w odcieniu 002 i Rimmel Stay Matte w odcieniu 011. Ten drugi kupiłam pomyłkowo rok temu w Stanach - był na półce z pudrem w odcieniu "translucent", niestety w domu dopiero okazało się, że to inny odcień i bynajmniej nie półprzezroczysty, dlatego aż do zeszłego tygodnia leżał nieotwarty. Otworzyłam go w końcu dlatego, że trochę się opaliłam i puder Astor widoczny na zdjęciu zrobił się za jasny, a po drugie dlatego, że niestety mnie zapychał. Po zaledwie kilku dniach stosowania pojawiły się u mnie pryszcze, więc go odstawiłam. Potem znowu do niego wróciłam i powitało mnie ponowne pogorszenie stanu skóry, więc winowajcą jest niewątpliwie właśnie ten puder. W dodatku nigdzie na opakowaniu nie ma składu. Natomiast Rimmel Stay Matte radzi sobie świetnie, bo jest niedrogi, matuje na dość długi czas, nie ciasteczkuje (chyba że nałożymy za dużo produktu) i przede wszystkim nie zapycha. Szkoda, że nie ma puszka w opakowaniu, przez co zabieranie go ze sobą kiedy wychodzimy z domu jest trudne lub nawet niemożliwe, zależnie od pojemności torebki i ilości znajdujących się już tam dupereli ;)

Kiedy już nałożę korektor i puder, moje i tak jasne rzęsy robią się jeszcze jaśniejsze. Nie mam ochoty używać czarnej maskary, więc kupiłam bezbarwną odżywkę Pierre Rene (widoczna na pierwszym zdjęciu). Po pociągnięciu nią rzęs stają się one znowu brązowe, a nie białawe. Użycie zalotki jest oczywiście nieodzowne - dzięki temu lepiej je widać. Pokryte odżywką rzęsy są też nieznacznie pogrubione. Na opakowaniu nie ma składu, ale po paru tygodniach używania zauważyłam, że rzęsy stały się trochę dłuższe! Oczywiście nie jest to jedno z tych super drogich serów do rzęs, ale uważam, że warto, bo taką odżywką nie tylko poprawiamy wygląd przyprószonych pudrem włosków, ale też faktycznie robimy dla nich coś dobrego. Można nią też pociągnąć brwi.


Teraz usta: balsam Carmex Jasmine Green Tea z filtrem SPF 15 wydaje się idealnym wyborem na lato, bo dodatkowo zapewnia uczucie delikatnego chłodzenia, jak to Carmex. Jednak ja za nim nie przepadam, bo okrągły aplikator wcale nie jest łatwy w użyciu i zawsze trochę go "posmakuję", a jest bardzo niesmaczny (gorzkawy!), poza tym znika w ekspresowym tempie. Jeśli istnieje jego wersja w sztyfcie, byłaby pewnie idealna.

Pomadka olejowa Omega7 firmy Terry Naturally, czyli jakiejś amerykańskiej firmy krzak, kupiona za 2 albo 3 dolary w dziwnym sklepie z różnymi dziwnymi "produktami naturalnymi" (krem na menopauzę? ale co on robi? powoduje menopauzę? przywraca miesiączkę? łagodzi objawy menopauzy? nie wiemy, bo to po prostu megadrogi, cudowny "krem na menopauzę" xD). Nie wierzyłam w niego, ale jest naprawdę świetny - najlepszy jaki miałam. Lepszy niż Eosy! Wydaje mi się, że pomadka Oeparolu to coś w tym stylu.

I wreszcie kosmetyk kolorowy: balsam do ust w kredce Catrice. Oczywiście napisy całkowicie się wytarły, ale to chyba Catrice Pure Shine Colour Lip Balm w kolorze 030 (Don't Think Just Pink). Nie jestem pewna, bo dosyć dawno to kupowałam i nie zwracałam uwagi na nazwy kolorów, tylko wzięłam co mi się podobało w drogerii ;)
W każdym razie to wyjątkowo łatwa w aplikacji kredka, kolor jest subtelny, w świetle naturalnym prawie taki sam jak mój naturalny kolor ust, a jednak daje poczucie zadbania i wyglądam dzięki temu na bardziej ogarniętą ;)



I to tyle. Minimalizm to według mnie jedyne słuszne wyjście podczas upałów.

A jak wygląda Wasz letni makijaż na sytuacje ekstremalne? Możecie coś polecić? :)

3 komentarze:

  1. Ja w ciepłe dni koniecznie muszę zastosować krem z filtrem SPF50, inaczej szybko się opalam, a tego nie lubię no i moja cera źle to znosi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W wakacje kiedy są takie upały nie maluję się bardzo, chcę dać troche odpocząć mojej skórze no i po wyjściu na słońce twarz się doslownie topi ;) Zazwyczaj używam tylko korektora, tuszu do rzęs i wypełniam brwi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Zapomniałam napisać, że nie zawsze używam pudru ;)

      Usuń

Zobacz również: