piątek, 25 września 2015

Małe hiszpańskie zakupy kosmetyczne

Z Hiszpanii wróciłam już jakiś czas temu, ale pomyślałam, że może jednak warto byłoby pokazać moje skromne zakupy kosmetyczne, które tam poczyniłam :)


1. Revlon Natural Honey, żel pod prysznic z olejem arganowym. To chyba nie ten Revlon, nie? A może i tak, skoro logo jest identyczne... Kupiłam ten żel w sklepie w dawnej strefie bezcłowej przy granicy z Francją za niecałe 2 euro w promocji! Za cały litr produktu! Za taką cenę nie spodziewałam się cudów, a okazało się, że całkiem błędnie! Żel jest naprawdę świetny - dobrze się pieni, ładnie pachnie, nie wysusza skóry, mimo tego, że jak większość żeli bazuje na SLeS. Gdyby tak nadarzyła mi się kolejna okazja, żeby odwiedzić tamten sklep lub dorwać te żele, wykupiłabym całą ofertę! :D
Skład:
 Jak widać, tytułowego miodu (mel) w składzie zwyczajnie nie ma. Jest za to gliceryna, która ma podobne działanie co miód, czyli nawilżające. Chociaż trochę bez sensu reklamować produkt o nazwie "natural honey", jeśli miodu ani widu ani słychu ;)

2. Belle&Essence, mgiełka do ciała (eau de cologne) o zapachu zielonej herbaty i imbiru. Kupiona w lokalnym supermarkecie. Fajnie pachnie, chociaż nie ma nic wspólnego ani z herbatą, ani z imbirem, no i bardziej podobał mi się zapach tuż po kupnie. Lubię takie mgiełki do ciała, bo od perfum boli mnie głowa. A tak to trochę popachnie, ulotni się i problem z głowy ;)

3. Babaria, balsam łagodzący po opalaniu z aloesem. Pierwszy raz zobaczyłam tę markę właśnie w Hiszpanii, ale po powrocie do Warszawy okazało się, że wiele produktów Babaria jest dostępnych na stoisku w pobliskim centrum handlowym... Bardzo fajny produkt. Musiałam kupić coś takiego na moje poparzone plecy i łydki (ach, to zdradliwe śródziemnomorskie słońce!), skusiłam się na to dlatego, że był to pełnowymiarowy gratis dołączony do kremu z filtrem SPF 50 w takich samych wymiarach. Filtr był niestety tylko UVA, czego jakoś nie zauważyłam w sklepie, ale balsam po opalaniu za to zdał egzamin. Bardzo lekka, przyjemna i wydajna formuła, intensywnie nawilża. Zawiera też glicerynę, masło shea, witaminę E i allantoinę, czyli wszystko, czego potrzebuje spalona skóra. W dodatku był to jeden z tańszych produktów. Przy najbliższej okazji wybiorę się ponownie na tamto stoisko przy Tesco i wypróbuję więcej produktów tej firmy.
Skład:


4. Krisbel, mydełko z glinką. Perełka z supermarketu :) Używam od 2 dni, zobaczymy jak sprawdzi się na mojej twarzy. Póki co mogę powiedzieć tyle: bardzo mocno się pieni, pachnie trochę jak cytrynowy płyn do mycia naczyń... Równie dobrze tego zapachu mogłoby nie być, bo mydełko samo w sobie nie pachnie tragicznie, a ten zapach to tylko dodatkowa, dziwna nuta zapachowa.
Skład jest zacny, spójrzcie zresztą same/sami (nie będziemy panów dyskryminować, a co!):


Do tego produkt nie był testowany na zwierzętach, a opakowanie nadaje się do recyclingu.

5. Dodatkowo w sklepie bezcłowym kupiłam antyperspirant w kulce Sanex. Nie jest to jakiś typowo hiszpański lub nieznany w Polsce produkt, ale pomyślałam, że powiem o nim tutaj, bo kosztował coś koło 1,50 euro, też w promocji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również: