niedziela, 30 listopada 2014

Denko październikowo-listopadowe + piosenka na poprawienie humoru :)


Zagapiłam się z wstawieniem październikowego denka (chociaż kto powiedział, że denka muszą być koniecznie comiesięczne?), więc bez zbędnego wstępu przedstawiam swoje ostatnie zużycia, zdradzam czy je polubiłam i czy kupię ponownie.

PAŹDZIERNIK:

1. Original Source, kokosowy żel pod prysznic - super, uwielbiam! Jako jeden z niewielu żeli ten zupełnie mnie nie wysuszał (zresztą jego "funkcja" ma być właśnie nawilżająca), pięknie pachniał, był dosyć wydajny, no i często można go dorwać na promocjach. Kiedy znów zapragnę kokosowego żelu pod prysznic, na 100% wezmę ten. W ogóle bardzo lubię Original Source :)
Czy kupię ponownie: TAK

2. Ziaja, maska do włosów farbowanych "intensywny kolor". Zawiera olej rycynowy, kondycjonery, witaminę B5 - i niewiele poza tym. Dosyć krótki skład, co dla jednych jest zaletą, ale dla mnie była niestety za lekka, plus moje włosy nie lubią się z olejem rycynowym. Ta jej lekkość sprawia również, że można ją stosować bez spłukiwania, co również zaleca producent na opakowaniu. Rzeczywiście nie przeciąża wtedy włosów. Stosowałam ją na sto różnych sposobów - jako oba O w OMO, tudzież tylko jako pierwsze lub tylko jako ostatnie, nakładałam na krótko, na długo... Za każdym razem było kiepsko - włosy nie miały żadnego blasku, były niesforne i nie wyglądały zbyt dobrze (tak jak w zdjęciach z lipca w tej aktualizacji włosowej). Maska dobrze służyła mi jednak jako baza do tuningowania - wymieszana z olejem kokosowym i nawilżającą odżywką granatową z Alterry dawała bardzo dobre efekty. Ale solo nie. W dodatku nie ma na opakowaniu informacji co do przydatności do użycia po otwarciu - przekonałam się dopiero na własnej skórze, kiedy po 3 miesiącach wróciłam do domu i zastałam na słoiczku... grzyb. Dokładnie na wieczku od wewnątrz i na zrębach wokół otwarcia. Not cool...
Czy kupię ponownie: NIE

3. Jantar, odżywka do skóry głowy. Tego pana nie muszę chyba nikomu przedstawiać :P Wcieramy go w czysty, suchy skalp, co nie jest dla mnie takie proste, bo bardzo przyśpiesza mi on przetłuszczanie. W związku z tym wcieram go tylko po powrocie do domu jak już wiem, że nigdzie nie będę wychodzić. Sam w sobie jest w porządku, a w połączeniu z piciem pokrzywy daje świetne efekty w postaci nowych baby hair. Co prawda nie jest ich u mnie tyle co u innych blogerek, ale są i bardzo mnie to cieszy. Obecnie chyba znowu zmieniła się formuła... być może nastąpił powrót do starego składu, bo Jantar ma nowe opakowania i napis "tradycyjna formuła". Nie sprawdzałam co to dokładnie znaczy, ale jakieś różnice rzeczywiście są. Ciekawe, ciekawe.
Czy kupię ponownie: TAK

4. Alterra Cellulite Hautoel pomarańcza i brzoza. Jest to olej do ciała, szczególnie do masażu partii dotkniętych cellulitem, ale wiadomo, że włosomaniaczki używają go do olejowania czupryny. W razie czego można wykorzystać go zgodnie z jego pierwotnym zastosowaniem i w tej roli też się sprawdza :) Chociaż mi było go szkoda tak lać na siebie (do masażu bańkami chińskimi idzie u mnie całkiem sporo produktu), więc do tego celu wymieszałam go z oliwką dla dzieci. Jeśli chodzi o olejowanie włosów - wspaniale! W dodatku ten zapach... <3 Sto razy lepszy od oliwy z limonką tej samej firmy, której obecnie używam. Producenci chyba zauważyli ten popyt na pomarańczową Alerrę, bo kiedy ją kupowałam ho ho, dawno temu, to wszystkie te olejki były w tej samej cenie, a teraz pomarańcza jest kilka złotych droższa od pozostałych dwóch.
Czy kupię ponownie: za każdym razem wypróbowuję nowe oleje, ale kiedyś pewnie TAK :)

5. Joanna Naturia odżywka bez spłukiwania z cytryną i miodem. Wiele osób chwali sobie te odżywki, ale są to chyba osoby o włosach wysokoporowatych, bo moje niskopory nie akceptują alkoholu izopropylowego, który tam niestety straszy... A fe, a fe! Włosy były po tej odżywce sztywne, pozbawione blasku, a na wszystkich końcówkach widać było białe kulki. Niektórzy używają tych odżywek do mycia, ale w tej roli też się u mnie nie sprawdziła. W dodatku pachnie jakoś mdło.
Użyłam tej odżywki do serów sprayu, szczególnie do rozjaśniającego, bo dobrze rozpuszcza się w wodzie i emulguje oleje.
Czy kupię ponownie: NIE

6. Mrs. Potter's balsam do włosów farbowanych z ginko biloba. Używałam go tylko do mycia włosów i sprawdzał się dobrze. Ze względu na dużą pojemność (pół litra) i niską cenę (ok. 6 zł) jest to idealna odżywka do tego celu.
Czy kupię ponownie: być może, ale prawdopodobnie inne wersje

7. Timotei odżywka "lśniący blask". Rzeczywiście nadawała włosom blask, fajnie pachniała. Z tym, że opakowanie krzyczy: "z olejem sezamowym!" a w składzie okazuje się, że to tylko ekstrakt. Mimo to odżywka robiła co powinna. W dodatku kupiłam ją na promocji za śmieszne pieniądze, więc - tyle wygrać :D
Czy kupię ponownie: pewnie TAK

8. Green Pharmacy, olej łopianowy ze skrzypem. Olej jak olej. Mój skalp nie lubi się z olejami i z tym też się nie polubił. Natomiast do olejowania długości wolę po prostu inne oleje, szczególnie takie, które ładnie pachną i/lub które można wykorzystać do innych celów (spożywczych, do pielęgnacji ciała), ten natomiast jest dedykowany tylko do włosów.
Czy kupię ponownie: NIE




LISTOPAD:

1. Le Petit Marseilais, żel pod prysznic mandarynka i limonka. Ma nawilżać i odświeżać. Odświeża, a czy nawilża... Jakoś strasznie mnie nie wysuszał, ale przeważnie musiałam użyć potem nawilżającego mleczka, by poradzić sobie ze uczuciem ściągnięcia.
Czy kupię ponownie: nie wiem, ale chyba NIE

2. Isana, krem do rąk z rumiankiem. Taka mała, bo to opakowanie "samolotowe", czyli 100 ml. Po zużyciu miniaturki mam ochotę dać szansę pełnowymiarowej wersji, bo działa świetnie! Co prawda było lato kiedy ją testowałam i nie wiem czy poradziłaby sobie zimą, ale jestem pełna optymizmu. Mój chłopak, kiedy dotknął moich dłoni po użyciu tego kremu, stwierdził, że są "przerażająco gładkie" i że czuje się bardzo nieswojo, bo ma wrażenie, że dotyka niemowlaka :D Dobra rekomendacja, czyż nie? :)
Czy kupię ponownie: TAK

3. Isana Hair Birkenwasser - woda brzozowa do włosów z prowitaminą B5. Bubel! Składa się z alkoholu, wody brzozowej, prowitaminy B5 i zapachu (niekoniecznie w tej kolejności). Ten zapach jest szczególnie paskudny. W dodatku woda sama w sobie nic nie zdziałała. Kupiłam ją dawno, dawno temu, więc nie wiem czy jest w ogóle jeszcze dostępna. Na zdjęciu widać jeszcze trochę na dnie, ale wylewam. Beznadzieja.
Czy kupię ponownie: NIE

4. Naturalny olejek eteryczny sandałowy. Zapałałam miłością do olejków eterycznych i moja kolekcja sukcesywnie się powiększa. Olejek sandałowy świetnie sprawdza się jako dodatek do kąpieli - ładnie pachnie i relaksuje. Gdzieś widziałam też zastosowanie w domowym toniku na wągry, ale na mnie nie podziałał.
Czy kupię ponownie: TAK

5. Isana Med mleczko do ciała Urea+. Smarowałam nim łydki kiedy używałam depilatora. Bardzo dobrze nawilża. Nie pachnie, więc nie podrażni. Jedyna wada - bardzo się lepi i długo się wchłania.
Czy kupię ponownie: być może

6. Lady Speed Stick Invisible - antyperspirant w żelu. Ten bezbarwny żel pozostawił białe ślady na czarnych ubraniach. Jak to możliwe? Nie wiem :D Jeśli chodzi o ochronę przed potem, ocenię ją jako przeciętną. Spodziewałam się nie wiadomo czego po tych reklamach z Marią Szarapową (wieki temu, ale co tam!), a tu taki raczej średniaczek. Zapach też nie powala na kolana. Wolę inne.
Czy kupię ponownie: NIE

7. Ziaja Sopot, rozjaśniający krem pod oczy. Kupiłam go wieki temu i dopiero niedawno zmobilizowałam się, by go zużyć. Podczas tego intensywnego zużywania zgubiłam zakrętkę. Krem po oczy - jak to krem. Czy rozjaśnia cienie? Moich nie ruszył, aczkolwiek nie mam nadziei, że cokolwiek da radę. Bardzo wydajny, zużywałam go naprawdę w nieskończoność. Ociupina jeszcze została, ale mam dość i mówię mu już papa.
Czy kupię ponownie: NIE

***

I obiecana piosenka! Raz na jakiś czas (ostatnio coraz częściej!) robię sobie przerwę od metalu i innych ciężkich brzmień na rzecz takich dziewczyńskich, wesołych rytmów. Ta piosenka bardzo poprawia mi humor i sprawia, że mam ochotę kupić bieliznę American Apparel :P




To tyle! Znacie te produkty? Jak sprawdziły się u Was? No i jak podoba się piosenka? :)


2 komentarze:

  1. Kupie te odzywke Timotei bo wersja z olejkami spisala sie swietnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam Twój blog za wartościowy i dlatego nominowałam Cię do zabawy, zapraszam :)
    http://mfairhaircare.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń

Zobacz również: