sobota, 9 sierpnia 2014

Przedwyjazdowe denko cz. 1

Przed moim wyjazdem starałam się "zdenkować", czyli ludzkim językiem zużyć jak najwięcej kosmetyków - nie chciałam, żeby tuziny na wpół zużytych butelek zalegały samotnie w łazience podczas mojej prawie 3-miesięcznej nieobecności.

Zapraszam więc do lektury mojego pierwszego denkowego posta i recenzowanych przy tej okazji kosmetyków :)

Zrobiłam z tego 2 części, bo nikt nie lubi czytać przydługich postów (tylko ja...).


Jak widać większość z nich to kosmetyki włosowe: maski i odżywki; od nich też zacznę.


1. Alberto Balsam Juicy Green Apple - odżywka do włosów normalnych/przetłuszczających się. Kupiłam ją z zamiarem zużycia do mycia głowy i w tej roli spisała się świetnie! Nie pieni się za bardzo, ale mimo to skutecznie odświeża włosy lepiej niż niejeden szampon. Bardzo korzystny skład - brak parabenów czy wysuszających alkoholi (na reszcie się póki co nie znam ;) )


Gdzie kupiłam i za ile: Tesco, ok. 7 zł za 400 ml

2. Alterra maska nawilżająca z granatem i aloesem - chyba nikomu nie trzeba tego klasyka przedstawiać ;) Dla mnie jednak - odpada... Czy to przez zawartość wysuszającego alkoholu izopropylowego, czy przez to, że moje włosy po prostu pragną czego innego - nie wiem. Wiem natomiast, że ta maska zbyt wiele dla moich włosów nie robi i raczej nie kupię jej ponownie. Solo po myciu potrafiła czasem nawet pogorszyć stan/wygląd moich włosów (większa widoczność rozdwojonych końcówek i "białych kulek"), natomiast użyta do zmywania oleju zdziałała cuda (link do tej niedzieli dla włosów tutaj - klik!)
Gdzie i za ile: Rossman (tylko), ok. 10 zł lub 6 zł w promocji / 150 ml

3. Odżywka Gliss Kur Ultimate Oil Elixir - kolejne rozczarowanie! Kupiłam Gliss Kura ze względu na dużą zawartość keratyny, której moje niskoporowate włosy potrzebują... a tu klapa :( Pamiętam mojego pierwszego Gliss Kura - bodajże czarnego. Byłam wtedy zachwycona, bo standardowa ilość odżywki fenomenalnie wygładzała moje włosy i ułatwiała rozczesywanie. Tutaj natomiast takiego efektu nie ma. Tak samo zawiedziona byłam różową i białą wersją. Niebieska i czarna są póki co najlepsze.
Gdzie i za ile: drogerie, supermarkety, ok. 15 zł/400 ml

4. Joanna Argan Oil serum do zniszczonych końcówek. Świetne serum silikonowe, olej arganowy gdzieś tam sobie siedzi za górami, za lasami... ale to nieistotne! Istotne jest to, że ta odżywka bez spłukiwania działa bez zarzutów i jest megawydajna. Malutka kapka starczy, by na cały dzień zabezpieczyć końcówki. Nieco większa ilość (ale i tak mniejsza niż standardowa porcja odżywki do spłukiwania) nałożona na mokre włosy wygładza i ułatwia rozczesywanie do tego stopnia, że wystarczą dosłownie 3 pociągnięcia grzebieniem, by wszystko ładnie rozczesać :) Przy gęstych/grubych konieczne będzie oczywiście trochę więcej wysiłku, ale rozumiecie, o co mi chodzi. Używana w ten sposób była niezastąpiona po basenie, kiedy moje włosy są matowe, splątane i ogólnie pokrzywdzone przez los i wodę basenową. Joanna Argan Oil to cała seria, włącznie z szamponem, maską, jedwabiem w sprayu i odżywką do spłukiwania, ale nie spróbowałam żadnej z nich. Szampon jest na pewno z SLS/SLES, czyli jak dla mnie odpada. Co reszty nie będę się wypowiadać, ale po tym serum mam ochotę dać jej szansę. 
Ach, o mało nie zapomniałabym o zapachu. Pachnie cudownie. Tak jakoś... orzechowo, kakaowo, kokosowo... oj nie wiem jak to opisać, ale kocham takie zapachy. Ciężko mi było powstrzymać się od ciągłego wąchania włosów :D
Gdzie i za ile: drogerie, supermarkety, ok. 6-7 zł/50 g

Część druga denka w opracowaniu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz również: